piątek, 20 maja 2016

Alternatywnie- wstęp



Z pierwszym oficjalnym postem był taki problem, że nie miałam na niego pomysłu. Miotałam się od jednego do drugiego i nic nie mogłam wymyślić. Aż nadszedł ten dzień- dzień rozpoczęcia kolejnego Festiwalu Kawy we Wrocławiu!
Pierwsza edycja miała miejsce w maju ubiegłego roku. Spontaniczny pomysł, sposób na poznanie miasta które, jako studentce I-go roku było obce (umiałam pokonać trasę uczenia-dom-dworzec PKP-sklep).
Tematem pierwszej odsłony festiwalu było latte. Kilkanaście kawiarni zgłasza gotowość do przedstawienia swojego zestawu kawa+deser, i przez tydzień można wędrować od jednego lokalu do drugiego i próbować co tam mają dobrego. Mój nr. 1 na zawsze i na wieczność to chałowe latte w CIŻ-u (Centrum Informacji Żydowskiej). Tak już wyszło że podczas każdego festiwalu udajemy się tam tak czy inaczej. Po prostu TRZEBA.
Następna edycja- wrzesień 2015. Espresso. W pamięć zapadł mi suflet z Giselle. Słów brak. Idealna słodkość, idealne rozpływające się wnętrze, idealny smak czekolady, wszystko idealne. CUDO.
Trzecia edycja, zakończona w zeszłym tygodniu, była alternatywna. W rzeczy samej! Były bardzo pozytywne zaskoczenia, były łzy wzruszenia jak i smutne miny spowodowane rozczarowaniem. Nawet świat kawy i deserów nie jest idealny.
7 dni, 7 kawiarni, 2 ludzi i WRC. Wyprawy małe i duże, dalekie i bliskie, na Rynek i w rejony nieznane nawet mojemu wrocławskiemu przewodnikowi, ale udało się. Post z moją mini recenzją i fotorelacją wrzucam po weekendzie, gdyż sobotę i niedzielę jestem w pracy. Miłego wieczoru :)

czwartek, 12 maja 2016

Na początek



Na pewno znane jest Wam to uczucie, kiedy po brzegi wypełnia Was determinacja i mocne postanowienie: DAM RADĘ! Najsilniejsze jest ono w Sylwestra. Tak było również ze mną ;)
Kameralny Sylwester z moim chłopakiem i czas na wymyślenie postanowień noworocznych. Oprócz pozycji obowiązkowych takich jak dieta, regularne ćwiczenia itd., pojawiło się małe wyzwanie rzucone mi przez lubego- znajdź sobie hobby. Owszem, czasem gotuję coś specjalnego. Przeczytam książkę, fitness poniekąd również znajduje się w czołówce moich zainteresowań. Ale może byś tak zaczęła pisać?- padło pytanie. Cóż. Od dziecka lubiłam książki, w liceum skończyłam na profilu humanistycznym, ale żeby pójść w tą stronę do głowy mi nie przyszło. Ale ziarno zostało zasiane i pomysł kiełkował w mojej głowie aż do dziś.
Jest maj, siedzę wieczorem w domu i sobie myślę: od jutra wszystko zmienię. Wszystko to trochę za dużo, więc zacznę działać strategicznie. Na pierwszy ogień- pisanie. I stąd mój pierwszy wpis. O czym będę pisać? O stylu życia, choć może powinnam napisać „lifestyle”. Tak, blog będzie „lajfstajlowy”. Będę pisać o tym co mnie interesuje, co nowego wypróbowałam, przeczytałam, zjadłam. Będzie również przewijał się wątek fitnessu, ale ostrzegam, mogę być trochę monotematyczna, bo od 4 lat jestem wierna Chodakowskiej. Ano tak, jestem jedną z wyznawczyń i dobrze mi z tym, tylko jeszcze musi mi się zachcieć tak jak powinno.. ale o tym innym razem.
Na razie- cześć, jestem Dorota i jeśli ktoś będzie czytał moje wypociny będzie mi bardzo miło  :)